GOERLITZ - PRAGA 2012


W dniach od 7 IX (piątek) do 16 września (niedziela) Wrocławski Klub Przyjaciół Camino zorganizował przejście odcinka camino z GOERLITZ - do PRAGI. Droga miała długość 209 km i zajęła pielgrzymom 10 dni. Wiodła Drogą Żytawską od kościoła pw.św.Jakuba w Goerlitz do stolicy Czech - PRAGI.

OPIS WYDARZEŃ

DZIEŃ I
7 IX 2012 (piątek) GOERLTZ - MARIENTAL - 24 km.

O godz. 7.08 wyjechaliśmy rankiem z Wrocławia Głównego lub inni o godz. 7.18 z Nowego Dworu. Po przybyciu do Goerlitz udaliśmy się do sąsiadującego z Dworcem kościoła pw.św.Jakuba Apostoła i tam ok. 9.30 rozpoczęliśmy naszą pielgrzymkę do Pragi, a wtym pierwszym dniu z Goerlitz do Marienthal. Na trasę tego dnia wyruszyło DZIESIĘĆ osób:

1. Władysław FILUŚ z Wrocławia
2. Krystyna GÓRA z Wrocławia
3. Stanisława GRZĄDZIEL z Wrocława
4. Teresa KOBYŁT z Wrocławia
5. Stanisław KOZŁOWSKI ze Sycowa
6. Aleksandra KUCHARUK z Wrocławia
7. Stanisław KUCHARUK z Wrocławia
8. Gienia MILEWSKA z Legnicy
9. Elżbieta OZIĘBŁO z Węgrowa (mazowieckie)
10. Paweł PETER z Wrocławia

Z Goerlitz nasz szlak pielgrzymkowy prowadził najpierw ul. ZittaerStrase a następnie ścieżką rowerową, przez miejscowości Hagenwerder, Leuba i Ostritz. Pogoda była typowo pielgrzymkowa, 21 stopni C, tak że już ok. godz. 17.00 dotarliśmy do klasztoru Marienthal, odpoczywając po drodze: w drewnianej wiacie dla pielgrzymów przy ścieżce rowerowej przed Hagenwerder, na łące za Hagenwerder, na ławce na rozstajach przed miasteczkiem Ostritz oraz w kawiarence w Ostritz.
Dzięki Pani Beacie Bykowskiej, polskiej kierowniczce ośrodka w Marienthal, mieliśmy załatwiony nocleg za "ca łaska" (donativo) w pięknym Domu Pielgrzyma.
Oto zdjęcia z pierwszego dnia naszego pielgrzymowania:











































































































DZIEŃ II
8 IX 2012 (sobota) MARIENTAL - HIRSCHFELDE - ŻYTAWA (ZITTAU) - 20,5 km


Rankiem wpuszczono nas za klauzurę klasztoru Mariental i o godz. 7.00 uczestniczyliśmy we mszy św. wraz z siostrami cysterkami, mieszkankami klasztoru. Później udaliśmy się ma pobliską Golgotę, gdzie rozważaliśmy przy kolejnych stacjach Drogi Krzyżowej mękę Pana Jezusa. Klika minut przed godziną 10.00 wyruszyliśmy ścieżką wijącą się wzdłuż Nysy Łużyckiej do Hirschfelde, odpoczywając po drodze w dwóch drewnianych wiatach dla pielgrzymów. Obserwowaliśmy przepiękne załomy na rzece oraz spływające rzeką pontony z załogami. Oto zdjęcia z drogi do Hirschfelde:











































































































































A po dotarciu do Hirschfelde rozpoczął się coroczny Jakobsweg Fest czyli "Święto Drogi Jakubowej". Poszczególne grupy "jakubowe" miały na mieście swoje kramy, na których starano się ukazać specyfikę camino. Święto rozpoczęło się przed miejscowym kościołem katolickim, przed którym wysłuchaliśmy przemówień przedstawicieli władz miasta oraz księży. Był obecny również sekretarz kurii biskupiej z Gerlitz ks.Hofmann. Nasze stoisko prezentowało się niezwykle okazale, dzięki wielkiemu zaangażowaniu w jego przygotowanie Krysi i Andrzeja Zabrockich z Lubania. Oczywiście pomogliśmy jej w pracy i przygotowaniu naszego stanowiska. Po zakończonym festynie Krysia Zabrocka "zabrała się" z nami i powędrowała wraz z nami do Pragi!











































































































































Kiedy festyn się skończył powędrowaliśmy do Zittau. To było ok. 11,5 km i tak jak wcześniej podałem "zabrała się" z nami Krysia ZABROCKA, tak więc stan grupy powiększył się do 11 osób. Ale w Zittau dołączył do nas 12-y uczestnik przejścia - Staszek OZDOBA i odtąd wędrowaliśmy w 12 osób. W Zittau mieliśmy nocleg na plebanii kościoła katolickiego, a młody proboszcz z tego kościoła przywitał nas już w Hirschfelde podczas Festynu Jakubowego, w którym również brał udział.







































DZIEŃ III
9 IX 2012 (niedziela) ZITTAU (ŻYTAWA) - KRISTOFOVO UDOLI - 32 km
Pobudka o godz. 5.15 i już o godzinie 6.00 wyszliśmy na trasę do Hradka nad Nisou, aby tam uczestniczyć w niedzielnej mszy św. o godzinie 8.00. Na moście granicznym trochę się pogubiliśmy i poszliśmy nie tą ścieżką, trzeba było zawracać i nadrabiać drogę. W Hradku n.Nisou msza św. w kościele św.Bartłomieja niemal w Rynku. Odprawiał tę mszę św. kapłan Tomasz, liczący sobie ok. 80 lat, franciszkanin. Zrobiliśmy sobie z nim po mszy św. pamiątkowe zdjęcia.























































Po mszy św. pożegnaliśmy Staszka KOZŁOWSKIEGO ze Sycowa, który musiał już wracać do domu. Odprowadziliśmy go na pociąg w Hradku nad Nisou. I poszliśmy dalej. Zaraz za Hradkiem zrobiliśmy sobie odpoczynek w przydrożnej kawiarence, a potem poszliśmy dalej w kierunku Bilego Kostela, gdzie mieliśmy drugi odpoczynek, w pobliżu nieczynnego kościoła. Następnie przez Chrastavę dotarliśmy do miejscowości Andelska Hora, gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg. Ale zamiast noclegu zaczęła się przygoda. Była godzina 16.00. W Andelskiej Horze nie było wcale pensjonatu o nazwie Andel, ale był za to Andelik, chociaż pod zupełnie innym numerem. Był zamknięty. Zacząłem wydzwaniać do właścicieli pensjonatu, ale wtedy wyszła na jaw dość dziwna sprawa: zarezerwowany pensjonat znajdował się nie tutaj, ale w zupełnie innej Andelskiej Horze, na Morawach, jakieś 150 km od miejsca w którym się znajdowaliśmy! A więc zostaliśmy bez noclegu!

Jeden z mieszkańców pocieszył nas, że nieco dalej znajduje się miejscowość Kristofovo Udoli, w której jest wiele pensjonatów i nie będzie tam problemów ze znalezieniem noclegu. Miało to być rzekomo w odległości 5 km, ale jak się później okazało, ciągnęła się ta miejscowość dość długo, tak że w sumie mieliśmy do przebycia jeszcze ok. ...8 km! Ale co było robić, przeszliśmy te 8 km, dotarliśmy do prześlicznej miejscowości Kristofovo Udoli. Na górce, jakieś 300 m od szosy znajdował się kościółek i postanowiliśmy przed szukaniem noclegu udać się tam, aby pomodlić się o nocleg i poprosić też o pomoc świętego Jakuba. Jak się okazało, była to bardzo słuszna decyzja, gdyż piękny drewniany kościółek był otwarty i kończyła się właśnie msza św. Z chóru, który otaczał całe wnętrze tego ślicznego kościoła patrzył na nas ... święty Jakub! Piękna figura apostoła, z kijem w ręku miała wzrok utkwiony w naszej grupie. Po mszy św. weszliśmy do zakrystii i zapytali o możliwość noclegu w ich miejscowości. Ksiądz był przyjezdny i nowy, więc niewiele wiedział, ale byli w zakrystii mieszkańcy Kristofovo Udoli, którzy doradzili nam, aby udać się do pensjonatu Eva, gdyż tam nie jest drogo i jest bardzo wygodnie. Tak więc też zrobiliśmy. Wykonaliśmy kilka pamiątkowych zdjęć z księdzem, który odprawił mszę św. i ruszyliśmy na ostatnie 300 m do pensjonatu Eva.
A tu czekała nas wspaniała niespodzianka. Właściciel pensjonatu, Jirzi (Jurek) okazała się być przesympatycznym Czechem, który w 1985 roku pielgrzymował pieszo z Warszawy na Jasną Górę, związany z polskim podziemiem Solidarności, posiadał mnóstwo starych gazet polskich z czasów stanu wojennego i pierwszych lat Solidarności, członek solidarności czesko-polskiej, wesoły, sympatyczny i bardzo rozmowny. To ten w zielonym fartuchu na ostatnim zdjęciu. Nocleg u niego kosztował jedynie 190 koron a obfite śniadanie 35 koron. Wygodne pokoje i łóżka, nie musieliśmy wyciągać naszych śpiworów. Zachęcamy wszystkich naszych następców, którzy będą pielgrzymować przez Kristofovo Udoli, aby przenocowali u pana Jurka w pensjonacie Eva (Ewa to imię jego matki).











































































DZIEŃ IV
10 IX 2012 (poniedziałek) KRISTOFOVO UDOLI - CESKY DUB - 18 km
Rankiem wyszliśmy z pensjonatu Eva o 8.45, żegnani serdecznie przez pana Jurka i udaliśmy się najpierw pod ORLOJ, czyli wieżę, na której o każdej równej godzinie rozgrywa się spektakl nieco podobny do szopki. Otwierają się u góry dwa okna, przed którymi paradują figury świętych i apostołów, a nieco niżej umieszczona jest płaskorzeźba ceramiczna z ruchomymi figurami. Na tę miejscową atrakcję patrzyliśmy około 5 minut i udali się w dalszą drogę. Nie musieliśmy się zbytnio spieszyć, gdyż po wczorajszych 32 kilometrach dzisiejszy etap skrócił się do około 18 km.



















































































I tak oto obserwując z oddali iglicę na górze Jisted, mijając Kriżany i inne miejscowości, dotarliśmy w końcu do Czeskiego Dubu, w którym mieliśmy wcześniej zarezerwowany nocleg w schronisku SOKOLOVNA, znajdującym się niemal w Rynku. Tam nocleg kosztował nas jedynie po 100 koron (17 zł), było chyba ze 6 pokoi wolnych po 4 łózka w każdym (piętrowe), a byliśmy tu jedynymi gośćmi.











Zaraz tez poszliśmy zwiedzać Komandorię Zakonu Joannitów i lochy pod nią. Wieczorem przez ok. półtora godziny mieliśmy w naszym schronisku hałas, gdyż odbywały się na dużej sali, piętro niżej, zajęcia aerobiku, ale potem wszystko ucichło i noc była spokojna. Tel. do schroniska SOKOLOVNA: +420 728 060 020



DZIEŃ V
11 IX 2012 (wtorek) CESKY DUB - BAKOV N.JIZEROU - 31,5 km

Zaraz po wyjściu z Czeskiego Dubu musieliśmy pożegnać Elę OZIĘBŁO z Węgrowa, która musiała już wracać do domu. Została nas dziesiątka. Mieliśmy niby po całym dniu nocować w Mnihove Hradiszcze, ale tam się nam nie udało załatwić noclegu. W drodze zadzwonił do nas Jirzi, właściciel pensjonatu Eva z Kristofovo Udoli i powiedział, że załatwił nam nocleg w Bakov nad Jizerou. Ale to oznaczało konieczność przebycia dodatkowych 7 km. Zamiast 24,5 zrobiło się więc 31,5 km. Po drodze odpoczywaliśmy w cieniu zamku w Mnihovo Hradiszcze, a po dojściu do Bakova odwiedziliśmy kościół pw.św.Bartłomieja. Proboszcz kościoła przybił nam pieczątki do paszportów i opowiadał o swoich związkach z kościołem w Polsce. Właśnie nazajutrz miał się udać do Kalisza na uroczystość inauguracji nowego biskupa tej diecezji - Edwarda Janiaka (dotychczasowego opiekuna stowarzyszenia "Przyjaciele Dróg Świętego Jakuba w Polsce"). Po krótkiej rozmowie z księdzem udaliśmy się na nocleg do pobliskiego pensjonatu, który załatwił nm Jirzi. Nocleg kosztował 210 koron na osobę. A ksiądz powiedział nam, że trzeba było dzwonić do niego, on na pewno przyjąłby nas na nocleg na plebanii. To nauka na przyszłość dla kolejnych pielgrzymów.































































DZIEŃ VI
12 IX 2012 (środa) BAKOV N.JIZEROU - MLADA BOLESLAV - 16,5 km

Pierwszy chłodny i deszczowy dzień. Ale krótki. Nocleg został załatwiony na farze, czyli na plebanii kościoła pw.Wniebowziecia NMP w Mlada Boleslav, ul.Kateriny Milite 58 (Cesky Raj), tel. +420 326 324 115. Wędrowaliśmy w dwóch grupach po pięć osób. Mlada Boleslaw to tak jak nasz Żerań. Tu się produkuje czeskie Skody. Minęliśmy zakład i dotarliśmy na Rynek i do celu dnia, czyli wspomnianego wyżej kościoła. Spojrzeliśmy na zegarek. Była 13.30 a na nocleg mieliśmy się zgłosić na plebanię o godz.20.00.
Obaj z Władkiem mieliśmy zakończyć nasze pielgrzymowanie nazajutrz rankiem i wrócić do Wrocławia. Ale ze względu na wczesna porę postanowiliśmy zrobić to zaraz. Tak więc dla mnie i dla Władka tutaj zakończyło się nasze wspólne pielgrzymowanie. Udaliśmy się na Dworzec Autobusowy, z którego za 65 koron pojechaliśmy do Liberca, tam kupiliśmy za 160 koron bilet na euroregion i z przesiadkami dotarliśmy do Goerlitz, a potem pociągiem o godz. 19.41 ze Zgorzelca wyjechaliśmy do Wrocławia. Dokupiony w Bolesławcu bilet (tu jest koniec strefy euroregionu ZVON) do Wrocławia kosztował 17,50 zł. Na stacji Wrocław Nowy Dwór wysiedliśmy o godz. 22.10 i w domu byliśmy ok. 22.45. A pozostała ÓSEMKA została na nocleg w Bakovie.







































































Relacja grupy II: 12.09 środa Po mszy św.o godz.18.00, w której uczestniczyło jak na dzień powszedni sporo osób w młodym wieku, udaliśmy się do domu parafialnego, w którym co prawda trwał remont ale odbywały się w dwóch salach spotkania: 1. godzina biblijna, 2. religia dla dzieci z rodzicami(chyba do I komunii św.) Po zakończeniu ich mieliśmy do zagospodarowania powierzchnię poziomą w dwóch salach i kuchnię z pełnym wyposażeniem. Czeski młody ksiądz, od paru miesięcy na plebanii, okazał się niezwykle sympatyczny i miły dla nas. Wykonał parę telefonów do księdza Andrzeja w Benatkach żeby upewnić nasze przyjście w dniu następnym.



DZIEŃ VII
13 IX 2012 (czwartek) MLADA BOLESLAV - BENATKY NAD JIZEROU - 18 km
Z Mlada Boleslaw wyruszyliśmy po modlitwie i błogosławieństwie w kościele NMP. Droga okazała się bardzo przyjazna i utrudzonemu pielgrzymowi dawała piękne widoki, duża przestrzeń i miejsca do wypoczynku. Odwiedziliśmy w Horkach pięknie wywyższony (na około 60 kamiennych schodów) nieczynny niestety kościół. Dalej minęliśmy piękne naturalne rozlewisko Jizery. Szliśmy wąską półką nad wodą.
Benatky okazały się małym schludnym miasteczkiem. Jak przystało z pięknym ryneczkiem, na którym obowiązkowo pomniki potwierdzające przynależność do chrześcijaństwa. A więc figura św.. Jana Nepomucena i kapliczka Marii Magdaleny, znacznej wielkości pałacem z przynależnym do niego kościołem NMP (własność państwa. W Benatkach św.Jakub dał nam poznać niezwykle wielkiego serca ludzi: państwa L.M. (niestety nie znamy imion) Brichovi. Udzielili informacji, napoili wodą, opiekanymi świeżo (cerstvo) uzbieranymi grzybami (smakowały jak kotlet schabowy), owocami, a także...... proponowali, gdyby były trudności, nocleg dla całej naszej grupy 8 osób!. Na dodatek jakby tego za mało podesłali nam na kolację do księdza ciepłe grzanki. Żałujcie Paweł z Władziem, że nie zostaliście z nami!
Już przed wejściem na plebanię oczekiwał nas ksiądz Andrzej Grygiel. Pobyt u księdza był prawdziwą ucztą dla duszy i ciała. Mieliśmy co jeść . Mieliśmy Słowo Boże (dla nas specjalnie odprawił mszę św. w kaplicy Miłosierdzia Bożego mieszczącej się na plebanii). Mieliśmy serdeczną rozmowę a wieczorem koncert muzyczno-wokalny (w wykonaniu księdza śpiewającego i grającego na gitarze, przy wtórze spotkanego przez nas już w Mladej Bolesławii Polaka Andrzeja i oczywiście naszej silnej grupy). Dzień skończył się dla nas bardzo późno. Ale jak szczęśliwie!



















































DZIEŃ VIII
14 IX 2012 (piątek) BENATKY NAD JIZEROU - STARA BOLESLAV - 20 km

Po błogosławieństwie w kościele Marii Magdaleny przez ks. Andrzeja wyruszamy do Starej Bolesław - to około 20 km. Izera towarzyszyła nam na tym etapie ostatni raz. Z wielkim zaciekawieniem zbliżaliśmy sie do Starej Bolesław. Przecież to św. miejsce dla całych chrześcijańskich Czech. Tam znajdują się relikwie Św.Wacława patrona Czech. Miasteczko okazało się o wiele spokojniejsze od Mladej Bolesław. Nad nim góruje kościół Wniebowzięcia NMP. W ołtarzu głównym umieszczony jest pozłacany ryngraf NMP, który według podań nosił św.Wojciech na piersi do swojej śmierci. A otrzymał od św. Ludmiły! - swojej babki, która dostała go od św. Metodego!. Po wieczornej mszy św. umówiliśmy się z księdzem Michałem Prochazką w kościele św. Wacława znajdującym się opodal rynku. Zobaczyliśmy w podziemiu grób św. Wacława i poznaliśmy historię jego śmierci. Nocleg mieliśmy przy kościele w Winiarni Klasztornej.


















































DZIEŃ IX
15 IX 2012 (sobota) STARA BOLESLAV - PRAGA

Pamiętając o 30 km czekającym na nas etapie do Pragi przeszliśmy mostem Łabę aby dotrzeć do drugiej części Stara Bolesław - Brandysa n.Łabą. Droga okazała się dość uciążliwa z powodu znacznego jej odcinka prowadzącego drogami o silnym natężeniu ruchu, pozbawionymi oznakowań. W znacznej mierze pomocny nam były mapki z przewodnika po żytawskiej drodze. Mijaliśmy wymagające renowacji a czasami odbudowy historyczne kapliczki usytuowane na drodze od St.Bolesław do Pragi. W Pradze pierwsze kroki skierowaliśmy do kościoła św. Jakuba, żeby podziękować za trudy, radości i łaski otrzymane za jego pośrednictwem na drodze. Byliśmy chyba wszyscy wzruszeni. Nocowaliśmy w Katolickim Domu Młodzieży przy kościele św.Ludmiły u sióstr.








































































































DZIEŃ X
16 IX 2012 (niedziela) PRAGA

No i trzeba było nocować nam przy kościele św.Ludmiły, żeby w niedzielę uczestniczyć w odpuście w kościele św.Ludmiły! 16 września bowiem, jest to święto patronki Pragi.
Jak widać Święta Ludmiła okazała się dla nas bardzo gościnna: dała nocleg w wielkiej Pradze, obdarzyła darami odpustu i poczęstowała słowem homilii księdza zakonnika Stanisława ....Polaka, a przy wyjściu z kościoła kołaczkami św. Ludmiły (malutkimi drożdżowymi bułeczkami z serem marmoladą i morelą). Mój Boże co więcej trzeba. Chyba tylko zwiedzić choć trochę Pragę. Co zresztą z wielka radością uczyniliśmy. Buen Camino!